Bajośnianki

Bajośnianki

Nazywam się Katarzyna Fąka.

Jestem certyfikowaną konsultantką psychobiologii zdrowia, sanomentolożką i autorką Bajośnianek.

Stworzyłam Aliję i Alika, którym Twoje dziecko pomaga w Bajośniance.

Zrobiłam to, bo miałam bardzo konkretne marzenie, o którym już z przyjemnością Ci opowiadam.

Marzy mi się świat pełen harmonii. Świat, w którym rodzice doskonale wiedzą, jak wykorzystać niezwykłe możliwości umysłu do rozwiązywania problemów zdrowotnych i emocjonalnych. Są świadomi, w jaki sposób emocje wpływają na nasze ciała. I rozwiązują trudności swoje oraz swoich dzieci łatwo i przyjemnie.

Właśnie taki świat tworzę Bajośniankami. Tu nie ma trudu. Jest zabawa i lekkość. Tak chcę, by wyglądała nasza nowa rzeczywistość. Najlepiej już za kilka lat od teraz. Pragnę, by kolejne pokolenie weszło w dorosłość bez szkodzących im programów. By nie musiało potem przepracowywać ich w gabinetach lekarskich i terapeutycznych.

Chcesz poznać historię Bajośnianek?

To nie jest pomysł, który wpadł mi do głowy w letnie popołudnie. Dorastałam do niego całe moje życie. Bo czasem wydaje się nam, że wiemy wszystko. I że robimy wszystko tak, jak należy. A potem okazuje się, że jest inaczej.

Wiesz, kim jestem z wykształcenia? Inżynierem. Wywodzę się ze świata czystej logiki i zgodnie z nią żyłam przez niemal 36 lat. W domu rodzinnym nie mieliśmy wszystkiego, czego potrzebowaliśmy. Moim celem życiowym było więc zaspokojenie wszystkich potrzeb moich dzieci.

Długo zdawało mi się, że idzie mi całkiem dobrze. Trzymałam się prostych zasad. Dawałam im dużo miłości, uwagi i zrozumienia. A jednak w pewnym momencie pojawiły się u nich problemy z poczuciem własnej wartości i emocjami. Klasyczna terapia nic nie dawała. Zaczęłam więc szukać rozwiązań na własną rękę. Były to poszukiwania długie, pełne ślepych zaułków. Lecz bez nich nie byłabym tą samą osobą, co teraz.

Gdy już zdawało się, że odnalazłam idealną metodę, problemy były rozwiązywane tylko na chwilę. Później uparcie wracały, czego nie potrafiłam zrozumieć. Brałam udział w ustawieniach rodzinnych. Stałam się specjalistką od technik EFT, kronik Akaszy, metafizycznej anatomii i terapii kamertonami. Każda z tych dziedzin miała swoje zalety, lecz nie była kompletnym rozwiązaniem moich trudności.

Kiedy zauważyłam przełom? Gdy zainteresowałam się psychobiologią. To nauka łącząca psychologię i biologię. Skupiona wokół odnajdywania połączeń między podświadomymi programami a emocjami i ciałem. Ukończyłam nawet studia z tej dziedziny, bo zupełnie zmieniła moje postrzeganie chorób. Więc chciałam dowiedzieć się o niej jak najwięcej. Praca psychobiologiczna, choć skuteczna, bywała jednak żmudna i trudna, co opóźniało zobaczenie upragnionych rezultatów.

A sanomentologia? Nie uwierzyłam jej od startu. Przed pierwszą sesją, w której miała brać udział moja córka, wycofałam się z błahego powodu. Może już wtedy czułam, że jest to coś, co zmieni życie moje, moich dzieci i całej mojej rodziny. Choć pragnęłam tej zmiany, bałam się jej, bo oznaczała wejście w nowy, inny etap życia.

Po sześciu miesiącach sama zapragnęłam spróbować sanomentologii jako klientka. I ku mojemu zaskoczeniu, zasnęłam w trakcie sesji. Nie mam w zwyczaju spać w dzień, a co dopiero przy kimś, z kim właśnie prowadzę rozmowę. Wtedy już wiedziałam, że mam do czynienia z techniką, która dociera do podświadomego umysłu znacznie szybciej i głębiej niż cokolwiek innego.

Później były kolejne sesje dla mnie. Gdy już sprawdziłam tę metodę na sobie, zaczęłam stosować ją przy moich dzieciach. Zobaczyłam, jak nareszcie otwierają się na świat i ludzi. Jak wychodzą z domu chętnie, ciekawe życia. A ja? Kiedyś niewierząca w swoje piękno i możliwości? Zapisałam się do zespołu Guleckie Szprychy i zatańczyłam z nimi na Stadionie Narodowym. Zaczęłam jeździć na skuterku, choć wcześniej budziło to we mnie paniczny lęk. Wzięłam udział w pięknej, kobiecej sesji fotograficznej.

Zostałam sanomentolożką III stopnia. Zrezygnowałam z etatu. Poszłam swoją drogą. Stworzyłam Bajośnianki. Bo chciałam, by jak najwięcej dzieci mogło skorzystać z dobrodziejstw metody, którą miałam ogromne szczęście zgłębić solidnie pod okiem jedynej trenerki sanomentologów w Polsce. Nie zatrzymałam się na tym, co mogło pomóc moim dzieciom. Zwłaszcza, że moja przyjaciółka usłyszała w tym czasie, że jej córka może nie przeżyć kolejnego miesiąca.

Właśnie wtedy powstała Bajośnianka o księżniczce Julii. W Bajośniance połączyłam wiedzę psychobiologiczną z sanomentologiczną techniką świadomego śnienia. Julka odzyskała po niej mowę. Zaczęła znów chodzić i jeść. Choć zgodnie ze statystykami medycyny konwencjonalnej nie było już dla niej żadnej nadziei.

To wtedy zrozumiałam, że mam w ręku potężne narzędzie, którym mogę pomóc dzieciom na całym świecie. Dać im dobry start w życie, zdrową pewność siebie i oszczędzić im mnóstwa zupełnie niepotrzebnego cierpienia.

Podstawowe informacje

Nazwa firmy: Bajośnianki

Strona WWW: https://bajosnianki.pl/